Zjadłam mały obiad, potem małą kolację. I wciąż na głodzie lekkim, ale nic to.
Nagle Szanowny też poczuł się głodny. I o godzinie 20.30 (!!!) zaczął smażyć jajecznicę i robić grzanki z serem. Wyobrażacie sobie?! To było nieludzkie z jego strony.
Prawie skapitulowałam, bo zapachy... sami wiecie... :/
Ale byłam twarda.
I poszłam hula-hopać, o!
Heroiczne to było, zaprawdę powiadam Wam :]
hehe mój W. o 22 potrafi mnie tak kusić tostami, czy właśnie jajeczniczką.
OdpowiedzUsuńfaceci są okropni... :]
UsuńU mnie jest podobnie. Jeszcze usiądzie obok i ciamie coś na co ja mam straszną ochotę. A najgorsze, że objada się po nocach i ma lepszy wynik w odchudzaniu ode mnie:/
OdpowiedzUsuńMój się w ogóle nie musi odchudzać. A właśnie też je po nocach, czasem w niezłych ilościach... :/ I autem głównie się porusza, a ja chodzę piechotą. Wzdech...
Usuńhehe mój w urlop przytył dosłownie 10 kg i wyobraźcie sobie, że po tygodniu pracy znów wrócił do swojej wagi ...:o
UsuńWeeeź, no to już jest lekka przesada, noooo...
UsuńJak oni to kurna robią?!
Denerwuje mnie to szczerze mówiąc:/ Ja wylewam siódme poty, a im wystarczy parę dni i po kłopocie. Mojej koleżanki małżon potrafi w nocy zjeść ot tak po prostu dwa słoiki dżemu..., gdy o tym myślę to aż mi niedobrze się robi, a chudy jest jak palec...
UsuńKażdy ma inną przemianę materii ;)
Usuń