czwartek, 29 listopada 2012

Wracam?

Nooo... możeee... 
Sama nie wiem.
Na razie odwielorybianie stanęło w martwym punkcie. 
Waga wkopana głęboko pod kosz na brudną bieliznę. W pracy podżeranie ciasteczek.
Optymistyczne, choć nieekonomiczny jest fakt, że kupiłam (przez Internet oczywiście) dwie pary za dużych spodni. Przeceniłam gabaryty swego tyłka. Aczkolwiek dobrze, że nie w drugą stronę.

Poza tym... no cóż... grudzień i okolice to marny czas na odchudzanie. Święta, te sprawy...