Nooo... możeee...
Sama nie wiem.
Na razie odwielorybianie stanęło w martwym punkcie.
Waga wkopana głęboko pod kosz na brudną bieliznę. W pracy podżeranie ciasteczek.
Optymistyczne, choć nieekonomiczny jest fakt, że kupiłam (przez Internet oczywiście) dwie pary za dużych spodni. Przeceniłam gabaryty swego tyłka. Aczkolwiek dobrze, że nie w drugą stronę.
Poza tym... no cóż... grudzień i okolice to marny czas na odchudzanie. Święta, te sprawy...