czwartek, 29 listopada 2012

Wracam?

Nooo... możeee... 
Sama nie wiem.
Na razie odwielorybianie stanęło w martwym punkcie. 
Waga wkopana głęboko pod kosz na brudną bieliznę. W pracy podżeranie ciasteczek.
Optymistyczne, choć nieekonomiczny jest fakt, że kupiłam (przez Internet oczywiście) dwie pary za dużych spodni. Przeceniłam gabaryty swego tyłka. Aczkolwiek dobrze, że nie w drugą stronę.

Poza tym... no cóż... grudzień i okolice to marny czas na odchudzanie. Święta, te sprawy...

4 komentarze:

  1. ja zaczęłam 5 tygodni temu i schudłam już 7.48kg;) ale mam dużo do zrzucenia, niestety. po drugiej ciąży kilogramy coś mi nie chcą tak szybko spadać...

    OdpowiedzUsuń
  2. 64 kg?! zazdroszczę!!!! ja tyle ważyłam 6 lat temu i nieprawda...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też mam zamiar zabrać się za siebie i to w końcu konkretnie, bo do wagi z przed ciąży mi coraz dalej :(

    OdpowiedzUsuń